Makaroniarnia – królestwo makaronu pomysłem na biznes

Zdjęcie: źródło: pixabay.com, autor: unsplash

Zdjęcie: źródło: pixabay.com

25 października obchodzimy Światowy Dzień Makaronu. Z tej okazji przyjrzyjmy się pomysłowi na lokal, w którym podaje się tylko makaron. Tzw. makaroniarnie, albo inaczej spaghetterie, najczęściej oferują kuchnię włoską, oprócz makaronu podając jeszcze inne potrawy z południa.

 

Makaron wcale nie został wymyślony we Włoszech, ale w Chinach. Na terenie Azji znaleziono ślady przyrządzania makaronu sprzed… 4000 lat. Według historyków do Włoch makaron przywiózł z Chin Marco Polo, dopiero w XIII wieku. Inna teoria mówi że makaron znali już starożytni Rzymianie w I w. p.n.e.. Starożytni Rzymianie ugniatali wodę z mąką i formowali cienkie placki, które smażyli w tłuszczu. Znany był także przepis na laganas, czyli ciasto z mąki i soku z kruszonej sałaty, a wszystko usmażone na oleju. W V w. istniał przepis na lagana – płaty ciasta przekładane mięsnym farszem. Czy to prototypy dzisiejszego makaronu i lasagne? Wszystko wskazuje na to, że tak.

[banner id=”5424″]

 

W 1574 roku powstaje we Włoszech pierwsza Korporacja Makaronowa, a w XVII wieku zaczyna się produkcja makaronu dzięki wynalezieniu mechanicznego mieszadła do ciasta oraz prasy. W 1740 r. założono na południu pierwszą fabrykę. Cały czas mówimy o makaronie bez dodatku sosu. Dopiero 50 lat później spisano przepis na makaron z pomidorami. Stało się tak dlatego, że pomidory przywędrowały do Europy z Ameryki, a jako dodatek do makaronu służą dopiero od XVIII wieku. W XX wieku zaczyna się ekspansja makaronu do USA, a także rozpoczyna się jego kariera na terenie całej Europy. Dziś znamy kilkaset rodzajów i kształtów makaronu.

 

Polacy jak Włosi

W Polsce kuchnia włoska jest najbardziej popularna ze wszystkich. A makarony sprzedają się równie dobrze, co pizza. Nie zapominajmy jednak, że makaron to nie tylko danie z południa, mamy również makarony azjatyckie.

Możliwości założenia lokalu serwującego makaron jest kilka. Typowo włoska makaroniarnia, lub spaghetteria, ze stolikami, kelnerem i prawdziwie włoską kuchnią. Do wyboru kilka rodzajów makaronu i sosów, a klient może sam wybrać jaki rodzaj makaronu chce dobrać do których dodatków. Drugi typ możliwości to lokal z azjatyckimi makaronami, gdzie dodajemy do nich składniki.

 

Makaron z tektury

Makaroniarnia może też być food truckiem lub zwykłą budką, co nie jest złym pomysłem, o czym przekonali się właściciele pierwszej budki z gwiazdką Michelina. Przewodniki Michelin zazwyczaj przyznają gwiazdki restauracjom luksusowym, w których pracują najlepsi kucharze świata. Budka z makaronem i ryżem Hong Kong Soya Sauce Chicken Rice and Noodle znajduje się w centrum gastronomicznym Singapuru. Kolejki chętnych, jeszcze przed wyróżnieniem, ciągnęły się kilometrami, a klienci czekali na jedzenie po kilka godzin. Sama budka może odstraszać swoim wyglądem, ale podaje świetny, azjatycki makaron. W Polsce można założyć mini lokal, oferujący azjatyckie makarony na wynos w kartonowych pudełkach. Na gwiazdkę Michelin nie mamy na razie co liczyć, ale przy dobrych kucharzach – chociaż na długie kolejki.

 

Makaron na wynos

Jeżeli nie chcemy inwestować w jeżdżące bistro, możemy założyć mały lokal z makaronami na wynos, lub z jedzeniem na dowóz. Takie rozwiązanie ma dużo zalet: niskie koszty na start, wystarczy wynająć małą powierzchnię i nie wiążą się z nim duże formalności prawne. Wyzwaniem może być menu – trzeba dobrać niedużą, ale rentowną ilość makaronów.

Makaron to o tyle dobry składnik spożywczy, że ma długi termin przydatności, jest dość tani i szybki w przygotowaniu.

Przy szybkim serwowaniu dań problemem jest rozgotowany lub sklejający się makaron. W fast foodach makaron najlepiej przechowywać w bemarach, co zabezpieczy nas przed karą z sanepidu. Aby makaron się nie sklejał, ugotowany chłodzimy zimną wodą i pozostawiamy w suchym i przykrytym garnku. Podczas wydawania ciepłej potrawy, dodajemy zimny makaron do ciepłego sosu, gotujemy chwilę i mamy gotowy makaron al dente. Rozgotowane makarony lub podane zimne, to dwa główne grzechy makaroniarni na wynos. Najlepszą opcją byłoby oczywiście gotowanie makaronu dopiero, gdy klient złoży zamówienie – na to jednak mogą sobie pozwolić tylko lokale z kelnerem i stolikami.

 

Kilka porad od Włochów

Włosi nie uznają makaronu na słodko, co czasem zdarza się w restauracjach w Wielkiej Brytanii czy w Stanach Zjednoczonych. W średniowieczu podawano makaron z rodzynkami, ale dziś każdy Włoch uzna to za profanację. Tak samo jak dobór sosu do kształtu i rodzaju makaronu – każdy sos ma swój, przypisany. Makaron dodaje się do sosu, a nie odwrotnie. Sos powinien „wchłonąć się” z makaronem na tyle, żeby nie pozostawał na dnie talerza. Do gotowania używa się dużej ilości wody, z małą ilością soli. Co ciekawe, na południu nie istnieje spaghetti bolognese – to wymysł europejski. Włosi do sosu bolońskiego podają makaron tagliatelle. Dla gości restauracji w naszym kraju do wszelkiego rodzaju makaronów podaje się łyżkę i widelec, co dla południowca jest nie do pomyślenia – makarony jemy tylko widelcem!

Kolorowe talerze pełne makaronu

Na koniec kilka słów o barwieniu makaronu. Nie będziemy tutaj wymieniać kształtów, rodzajów makaronu i rodzajów mąki, z którego są zrobione, bo te każdy dobierze indywidualnie pod własne menu i potrzeby. Lokale, które korzystają z POSbistro, mogą ułatwić wybór klientowi, poprzez umieszczenie zdjęć potraw w e-menu na tablecie. Dzięki temu kelner przyjmując zamówienie, nie musi opisywać rodzaju makaronu i jego składników, wystarczy pokazać gotowe danie klientowi.

Aby zachęcić klientów można przygotować dla nich barwiony makaron:

  • Zielony kolor uzyskamy dzięki dodaniu szpinaku.

  • Czarny zabarwiamy atramentem z kałamarnicy.

  • Czerwony – tutaj zadziałają naturalne barwniki z papryki, puree z buraków lub suszonych pomidorów.

  • Żółty makaron to dodatek szafranu.

  • Pomarańczowy – oczywiście z dodatkiem soku pomarańczowego.

  • Brązowy – w tym przypadku najlepiej kupić makaron z mąki razowej.

  • Szary, produkowany z mąki gryczanej.

Źródło: historia.org.

Autor: Anna Motyka

[banner id=”5004″]

 


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *