Co z tymi napiwkami nie tak?

Coraz częściej kelnerzy podnoszą głosy w sprawie malejącej liczby napiwków. Wraz z popularyzacją dokonywania transakcji za pomocą karty płatniczej, tracą Oni bowiem sporą ich część. Przecież nie można kazać klientom płacić gotówką, symulować zepsutego terminala czy obsługiwać ich nienależycie. Jak więc poradzić sobie z taką tendencją?

O Tipach słów kilka

W Polsce napiwki kojarzą nam się głównie z obsługą kelnerską w restauracji, niemniej ów standard otrzymywania napiwków dotyczy większej grupy zawodowej, jak chociażby fryzjerzy, taksówkarze, dostawcy pizzy, listonosze, czy boy’e hotelowi. Ważne jest jednak to, że w większości przypadków są to tzw. ‘drobne’, które zalegają nam w portfelu lub końcówka kwoty, by zaokrąglić rachunek – nie ma zasad co do ich wysokości. W restauracjach natomiast jest ustalona pewna niepisana reguła, która nakazuje pozostawić minimum 10% napiwku od kwoty na rachunku. Jeśli owej kwoty nie pozostawimy, mimo iż byliśmy należycie obsłużeni, zaliczymy delikatnie mówiąc savoir vivre’owe foux pas. Co może skutkować tym, że kolejnym razem zostaniemy obsłużeni z mniejszą starannością. Cóż, gastronomia jak każdy inny biznes lubi rządzić się swoimi prawami.

„Napiwek to jest rzecz dobrowolna i zależy od gościa. Myślę, że 10 proc. ceny to minimum. Kiedy płacimy za kawę 5 zł i zostawimy złotówkę napiwku, to będzie dobrze” – mówił  Grzegorz Górnik, prezes Krajowego Stowarzyszenia Kelnerów i Akademii Kelnerskiej, na łamach „Rzeczpospolitej”.

Jak tipowanie wygląda na świecie?

W Ameryce i krajach europejskich, chętnie daje się napiwek, a jego wysokość mieści się w przedziale 10-25% od kwoty na rachunku. Zachodni przybysze nie wymigają się od darowizny choćby w krajach arabskich, gdzie ma ona formę tzw. bakszyszu, czyli jałmużny. Co ciekawe, nie we wszystkich częściach świata jest on mile widziany. Na przykład zostawiając napiwek w Japonii, można zostać posądzonym o brak kultury. Tutaj dobrze jest się zapoznać z kulturą kraju do którego się wybieramy, aby nie wyrządzić sobie wilczej przysługi.

W czym leży problem?

Dosyć istotną kwestią w kontekście napiwków w restauracjach jest to, że bardzo często obsługa kelnerska zarabia nieadekwatne do średniej krajowej wynagrodzenie. Rekompensatą za to mają być właśnie otrzymane napiwki, które nierzadko przekraczają wysokość miesięcznej pensji. Niektóre restauracje decydują się na oficjalne naliczanie kosztów usługi automatycznie do rachunku klienta. Zazwyczaj jest to 10% kwoty całego rachunku, maksymalnie do 20%. Wtedy, od takiej kwoty odciągany jest podatek i idzie ona zazwyczaj na konto całego lokalu, a nie konkretnego pracownika, który usługę wykonał. Można uznać, że jeśli widzimy taką pozycję na naszym rachunku, jesteśmy zwolnieni z dodatkowego zostawienia „tipa”. Napiwki elektroniczne(pobrane za pomocą karty płatniczej), skierowane do personelu, również uprzednio trafiają w ręce pracodawcy, który winien jest poddać je opodatkowaniu takiemu samemu jak ze stosunku o pracę. Ten pomysł nie do końca jednak pasuje samym obsługującym.

Nie myślmy jednak, że pozostawiona przez gości gotówka, nie podlega żadnym obciążeniom ze strony skarbu państwa. Oczywiście, kelner otrzymujący napiwek w postaci gotówki powinien rozliczyć go w rocznym zeznaniu podatkowym, w pozycji „przychody z innych źródeł”. Niemniej w większości przypadków kelnerzy tego nie robią. Bywają sytuacje – bardzo szczodre zresztą,  że gdy zespół jest zgrany i wzajemnie od siebie zależny, wtedy wysokość wszystkich napiwków dzielona jest pod koniec zmiany na każdego członka personelu.

A gdyby tak DipJar?

Rosnący problem, związany z płatnością kartą w lokalach gastronomicznych, a co za tym idzie niepozostawianiem napiwków zauważył przedsiębiorca  Ryder Kessler. W 2008 roku podczas niemieckiego festiwalu Octoberfest, spostrzegł , że płatność kartą w zdecydowanym stopniu pozbawia obsługę barmańską napiwków, które nota bene, za ciężką prace im się należały. Zainspirowany owym zjawiskiem, stworzył wraz z bratem Juddem tzw. DipJar, czyli elektroniczny słoiczek do przyjmowania drobnych kwot kartą kredytową. Jak to działa? Otóż elektroniczny słoiczek umieszczamy w miejscu widocznym dla Gości, np. na ladzie barowej, czy przy wyjściu z lokalu. Klient chcąc pozostawić napiwek wsuwa kartę płatniczą do środka i zostaje pobrana kwota w wysokości zaprogramowanej wcześniej przez właściciela. Jeśli chce zostawić więcej, wsuwa ją kilka razy. Urządzenie nie wymaga potwierdzenia transakcji kodem pin. Ważne jednak abyśmy w sposób jasny zakomunikowali jednorazową kwotę napiwku. Urządzenie póki co cieszy się popularnością w Stanach Zjednoczonych, a być może już wkrótce zagości również do Polski. Chcielibyście?

Źródła: wp.pl natemat.pl, https://www.dipjar.com/

Autor: Izabela Głód

Dodaj komentarz