Soja – czy naprawdę jest trująca?

Kto z nas nie słyszał o cudownych właściwościach soi? Roślina prezentowana od kilku lat jako doskonały i zdrowy składnik codziennej diety. Wypłynęła między innymi na fali mody na wegetarianizm i zastępowanie białka zwierzęcego roślinnym.

Tymczasem wszystkie korzyści płynące z jej spożywania co raz bardziej wydają się być chwytem marketingowym. Soja stała się wręcz synonimem zdrowego odżywania, a obroty ze sprzedaży produktów z niej wytwarzanych zanotowały niesamowity wzrost. Jednakże spożywanie tej rośliny jest tak zdrowe, jak i niebezpieczne.

Dotychczas byłam przekonana że w kuchni azjatyckiej, a zwłaszcza chińskiej czy japońskiej, soja to jeden z głównych składników – jest spożywana w ogromnych ilościach. Jak pokazują jednak badania i statystyki byłam w znacznym błędzie. Okazuje się, że jedyne korzyści ze spożywania soi można czerpać pod warunkiem, że będą to produkty sfermentowane, których Japończycy zjadają nie więcej niż 2 łyżeczki od herbaty dziennie (około 9 gramów).

Oto kilka podstawowych sojowych zagrożeń

1. Zdecydowana większość ziaren soi, z których produkowane jest między innymi mleko sojowe i tofu, pochodzi z upraw modyfikowanych genetycznie, co ma ogromny wpływ na powstawanie alergii i wad genetycznych u potomstwa konsumentów. Uprawy są także obficie spryskiwane herbicydami, których rakotwórczość została potwierdzona badaniami.

2. Soja, nawet ta która pochodzi z eko-upraw w sposób naturalny zawiera antynutrienty, czyli liczne toksyny takie jak: saponiny, fityniany, inhibitory trypsyny, fitoestrogeny. By pozbyć się toksyn, ziarna rośliny poddawane są fermentacji i dlatego jedynie w tej formie można w pełni korzystać z dobrodziejstw sojowych, jak na przykład wpływ soi na poziom cholesterolu we krwi. Spożywanie niefermentowanych przetworów sojowych, jak chociażby wspomniane już mleko, powoduje zwiększenie zapotrzebowania na witaminę D przez organizm ludzki, w związku z czym producenci wzbogacają produkty o jej syntetyczną formę (D2), która jest toksyczna.

BLOG POSbistro - soja

Szczegółowy opis sojowych antynutrientów

Fityniany zmniejszają przyswajanie żelaza, wapnia, magnezu oraz powodują zaburzenia wzrostu u dzieci. Należy bezwzględnie pamiętać, że wszystkie antynutrienty zawarte w ziarnach tej rośliny są niezwykle silne, a ich zawartość dość duża.

Inhibitory trypsyny powodują zaburzenia wzrostu, utrudniają przyswajanie białka oraz zaburzają pracę trzustki.

Fitoestrogeny, czyli związki roślinne przypominające ludzki estrogen, blokują jego naturalne wydzielanie, mogą przyczynić się do bezpłodności, a ich spożywanie powoduje również znaczny wzrost ryzyka zachorowania na raka piersi. Ponadto u mężczyzn powodują ginekomastię, dlatego kupując preparaty popularne wśród kulturystów warto zwrócić uwagę skąd pochodzi zawarte w nich białko.

Hemaglutyniny powodują zakrzepy i upośledzają prawidłowy transport tlenu do tkanek.

Aluminium i mangan które upośledzają pracę nerek i są toksyczne dla układu nerwowego, co czyni je zwłaszcza niebezpiecznymi dla dzieci.

BLOG POSbistro - soja

Ciemna strona… soi

Ponadto soja zawiera pochodną witaminy B12, która jednak nie jest przyswajana przez ludzki organizm, a podczas termicznej obróbki tej rośliny powstają także silnie rakotwórcze białka.

Dodatkowo producenci, by maskować niezbyt przyjemny smak produktów sojowych, dodają do nich dobrze znany ze swej neurotoksyczności glutaminian sodu.

Jakim cudem coś, co jest nieomal trujące i w dodatku niesmaczne zrobiło tak zawrotną karierę?

Warto dodać także, że spożywanie jedynie dwóch szklanek mleka sojowego dziennie zaburza cykl menstruacyjny kobiety, więc aż strach wyobrazić sobie jak zgubny wpływ może mieć na dzieci. Zdarza się, że niemowlęta wykazujące nietolerancję na mleko krowie karmione są formułą opartą na mleku sojowym. Równie dobrze można by podawać dziecku aż pięć pigułek antykoncepcyjnych dziennie (!).

Korzystajmy z fermentowanej soi

Jednakże, tak jak niebezpieczne są produkty otrzymywane z niefermentowanej soi (mleko, tofu i inne), tak zupełnie inaczej ma się sprawa w przypadku spożywania tej rośliny w formie sfermentowanej (pod warunkiem, że pochodzi ona z eko-upraw).

Sfermentowana soja to znakomity dodatek do diety i bogate źródło K2, która (wraz z witaminą D) zapobiega osteoporozie, demencji, chorobom układu krążenia i co ważne także różnym rodzajom raka.

Tradycyjne fermentowane produkty sojowe to:

  • Miso
  • Tempeh
  • Natto
  • Sos sojowy (ale tylko ten otrzymywany metodą tradycyjną)

Należy bezwzględnie pamiętać, że w Azji soja to przyprawa spożywana w naprawdę niewielkich ilościach, która absolutnie nie jest głównym źródłem białka, jak w niektórych dietach wegetariańskich. Nie od dzisiaj wiadomo, że produkty wysoce przetworzone nie są źródłem zdrowia. Oparte na soi wege-parówki i inne wege-wędliny skłaniają do jeszcze jednej refleksji: czy prawdziwi wegetarianie i weganie muszą udawać że jedzą mięso? Wybierając dietę bezmięsną warto zadać sobie trud by komponować ją w sposób smaczny i zdrowy, nie spożywając przy tym udawanych sojowych schabowych.

Autor: Sylwia Bień-Chudarek

Bibliografia:
The Independent
US National Library of Medicine
UTNE The dark side of soy

POSbistro system dla gastronomii na tablety

One thought on “Soja – czy naprawdę jest trująca?

  • Piszesz Kobitko bzdury. POLSKIE BIAŁKO tj: mięso, warzywa strączkowe, nabiał jest SUPER. Soja to najlepiej przyswajane białko dla organizmu. To, że jest modyfikowana to fakt, jednak nie ma pomidora na polskim rynku, który byłby nie modyfikowany genetycznie. Poza tym jeśli warzywa ECO w Polsce są faktycznie ECO to ja jestem Cesarzem Japonii

Dodaj komentarz