Dlaczego jemy coraz więcej? 7 sztuczek sprzedawców!
Na zachowania żywieniowe człowieka ma wpływ wiele czynników. Najczęściej nie jesteśmy ich świadomi, więc łatwo ulegamy kulinarnym pokusom kupując za dużo i jedząc zbyt wiele. Nad technikami sprzedaży i trikami marketingowymi pracują sztaby ludzi. Jak nie dać się nabrać? Poniżej opisujemy kilka najczęściej spotykanych sztuczek.
W naszym wcześniejszym poście pisaliśmy o tym, jak to się dzieje, że po wyjściu z restauracji okazuje się, że przekroczyliśmy zaplanowany budżet. O sztuczkach stosowanych przez restauratorów przeczytasz tu: Dlaczego w niektórych restauracjach wydajemy więcej niż planowaliśmy?
Winna jest iluzja
Nieodpowiedni dobór naczyń i sztućców może zaburzać naszą ocenę wielkości spożywanych porcji. Wtedy właśnie zjadamy więcej, niż zakładaliśmy. Wyobraźmy sobie spaghetti. Ta sama porcja makaronu będzie wyglądała na mniejszą, jeśli umieścimy ją na dużym, płaskim talerzu. Kładąc makaron w mniejszym, głębszym talerzu będziemy mieli wrażenie, że jest go zwyczajnie więcej.
W 2006 roku w Ameryce przeprowadzono badania na 85 dietetykach. Wszystkim podano taką samą porcję lodów, ale w dwóch rozmiarach misek. Jedna grupa otrzymała lody w miskach o wielkości 17 uncji i łyżeczki o wielkości 2 uncji. Druga grupa otrzymała miseczki o wielkości 34 uncji i łyżeczki o wielkości 3 uncji. Grupa, która miała większe miseczki, zjadła o 31% więcej lodów niż reszta. Osoby, które jadły większą łyżką, zjadły o 14,5% więcej lodów, niż ci, którzy korzystali z mniejszej.
„Osiołkowi w żłoby dano…”
Już wynika z wiersza Aleksandra Fredro, im większy mamy wybór, tym wzrasta nasza konsumpcja. Barbara Rolls – naukowiec z Penn University – udowodniła, że jeśli grupie ludzi poda się 3 różne smaki jogurtów, to spożycie ich będzie większe o 23%, niż gdy zaserwuje im się tylko 1 smak (nawet jeśli ten smak jest ich ulubionym).
Nuda
Dlaczego pierwszy kęs potrawy jest zazwyczaj najsmaczniejszy? Nasz umysł zaczyna odczuwać nudę, gdy jesteśmy poddawani tym samym bodźcom – również podczas spożywania posiłków. Szeroki wybór produktów w sklepach, czy też różnorodność dań w restauracyjnej karcie nasila odczuwanie głodu. Wtedy właśnie pojawia się chęć spróbowania nowych smaków, zapachów i konsystencji.
W 2004 roku firma M7M przeprowadziła badania na konsumentach żelek. Pierwsza grupa otrzymała żelki o tym samym smaku, podzielone na 6 grup. Drugiej grupie podano te same 6 smaków żelek, ale tym razem były ze sobą zmieszane. Ludzie z grupy, która próbowała zmieszanych żelek, zjedli ich średnio po 23 sztuki. W drugiej grupie ilość zjedzonych sztuk wynosiła już tylko 12.
Ten sam efekt uzyskali w przypadku badań z wykorzystaniem kolorowych M&M-sów. Uczestnicy badań dostali miski z 7 lub 10 kolorami M&Ms. Ci, którzy mieli do wyboru więcej kolorów, zjedli średnio o 43% więcej drażetek, niż reszta. Warto dodać, że kolor nie miał wpływu na smak słodyczy.
Wniosek: Ilość i smak słodyczy był taki sam, ale zaoferowanie ich w różnorodnej formie wpłynęło na dwukrotnie większy poziom konsumpcji.
Ach, Ci znajomi…
w 1992 roku naukowcy znaleźli zależność między liczbą towarzyszących osób, a czasem poświęconym na spożywanie potraw. Liczba znajomych, z którymi spędzamy czas w restauracji wpływa na wzrost ilości spożywanej żywności. Uczeni udowodnili, że jeśli podczas posiłku towarzyszy nam jedna osoba, zjadamy średnio o 33% więcej, niż jedząc samotnie. Jeśli spożywamy posiłek z 7 lub większą liczbą znajomych – zjadamy już o 96% więcej, niż normalnie!
Rozmawiając z przyjaciółmi nie kontrolujemy ilości spożywanego jedzenia. Mamy też tendencje do podświadomego naśladowania innych. Prędkość, z jaką jemy posiłki, dostosowujemy do osób, które w grupie jedzą najszybciej, więc jeśli nasi znajomi jedzą wolno, my również będziemy jeść w takim tempie, przez co mniej zjemy.
W 2003 roku, uczestnikom badań podano przekąskę w formie ciasteczek. Do grupy dołączono osobę spoza testów, która nadawała szybsze tempo spożywania słodyczy. Poskutkowało to tym, że wszyscy nieświadomie zjedli więcej ciasteczek.
Sprytnie skonstruowane menu
W 2005 roku przeprowadzono badania, z których wynika, że na atrakcyjność potrawy wpływa również jej opis. Osoby, które jadły potrawę opisaną w menu jako „Soczysty filet” oceniły to danie lepiej, niż ci, którzy spożywali to samo danie nazwane „Filet”. Przymiotnik dodany przed słowem „filet” sprawił, że potrawa była odbierana jako bardziej atrakcyjna i smaczniejsza.
Wśród najskuteczniejszych opisów stosowanych przez restauratorów wyróżniamy:
- czasowniki: lekko marynowane, wolno gotowane,
- nostalgiczne: szarlotka babci Marysi,
- smakowe: wędzony, słodki, pikantny,
- geograficzne: kociołek tatrzański.
Puste talerze
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego kelnerzy tak szybko sprzątają ze stolików puste naczynia i szkło? Dlatego, że prawdopodobnie klient zamówi jeszcze jakieś danie lub deser.
Wzrok jest jednym z najsilniejszych zmysłów człowieka. Opieramy się na tym, co widzimy, a nie na reakcji swojego organizmu. Zanim do mózgu dojdzie sygnał o sytości musi minąć od 10 do 20 minut. Co to oznacza? Że podczas jedzenia jesteśmy już nasyceni, ale jeszcze tego nie odczuwamy. Staramy się również zjadać do końca, bo tak też wychowali nas rodzice.
W 2005 roku naukowcy przeprowadzili badania na dwóch grupach ludzi. Uczestnicy z pierwszej grupy spożywali zupę z misek, które były ciągle uzupełniane. W rezultacie zjedli o 73% więcej zupy, niż grupa, która jasła z misek normalnych.
Zdrowa żywność
W 2007 roku naukowcy przeprowadzili badania, z których wynikało, że ludzie mają zaufanie do oznaczeń na produktach spożywczych, lub w samych restauracjach.
Uczestnicy badań przyznali, że kanapki i hamburgery z restauracji, które kojarzą im się ze zdrowym i prawidłowym odżywianiem, takich jak Subway, zawierają o 35% mniej kalorii niż te z Mc Donald’sa. W gruncie rzeczy zawartość kalorii w obu kanapkach i hamburgerach była ta sama.
Autor: Agnieszka Śliwińska/www.posbistro.com